Z pokoju dobiegają mnie radosne piski i pozostała plejada oznak manifestujących niebywała radość Dzieciaka:) Jak ja kocham takie poranki - prawie jak spanie przy otwartym oknie, prawie jak letni wiatr, prawie jak ciepły deszcz i powietrze po burzy.
czwartek, 3 lutego 2011
!
Chciałam dodać wpis o tatusiach kontra szpitalne realia oddziałów ginekologiczno - położniczych zainspirowany niedzielną wizytą na oddziale i wpisami O mamusi o szpitalno - ojcowskich perypetiach, ale chyba nie zdążę. Zaraz pojade chyba na porodówkę i powiję Nam syna. Tak. To już. Także umówmy się, że pojechałam zdobywać doświadczenie poprzez obserwację. I napisze wyniki. Do zobaczenia po drugiej stronie:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję!