sobota, 15 października 2011

Wstyd!

Dwa miesiące nie pisałam. WSTYD! Karcę się! Wstydzę sie!
Ale dużo się działo. Życie jakoś tak szybciej zaczęło płynąć - to chyba też przez pracę - tak, pracuję. Co prawda w domu - pisze, pisze, pisze.
Dobra do rzeczy - co się działo?

piątek, 19 sierpnia 2011

Wakacje Wakacje! I kilka zapowiedzi:) i choróbsko.

Jak już wcześniej pisałam - wakacje nie sprzyjają pisaniu. Dobre 2 tygodnie bez notki - WSTYD!
Miało być o Pampers Premium Care - i będzie, ale nie dziś.
Będzie jeszcze o pieluszkach Fitti, Babydream'ach w rozmiarze 4 i Dada'ch Premium w rozmiarze 4.
A i NA chusteczkach mam zamiar się wyżyć, tak tych nawilżanych - niekoniecznie ekologicznych:)
Będzie o Bobovicie a co! Będzie.
I kilka słów o wydawnictwie ZNAK - to tak tytułem zachęcenia do poczytania. 
Obiecuję nadrobić zaległości - póki co się wyletniam!:)

Dziś będzie o chorującej mamie - gdybym wcześniej trafiła na wpis Hafiji to może bym się szybciej ogarnęła...
Wyjazdy, rozjazdy i się pochorowałam - w sumie to wirus jakiś musiał być bo rozwinął się w ciągu kilku godzin...

czwartek, 4 sierpnia 2011

Zostałam wyróżniona! Ha! Czyli One Lovely Blog Award!



Dziękuję. Niezmiernie mi miło :)
Jak mówiłam - uzupełniam w wolniejszej chwili:)

Wyróżniła mnie Wiewi00ra (klik, klik).
Koooooleżanka z Pampersa:)

Ale o co chodzi?
Już pisze:)

Poszczepieniowe przeboje. PART II

Ja to chyba w ogóle mam ostatnio jakąś tendencję retrospekcyjną:)
Ostatnio powrót do kocykowych tematów - dziś o szczepieniach.
Krótka i konkretna notka. Z poradami.

niedziela, 31 lipca 2011

Kocyk - powrót do korzeni!


Dobra, zebrałam się i piszę! Mała obsuwa nastąpiła przez wzgląd na nadrabianie zaległości towarzyskich i niespodziany wyjazd wakacyjno – jeziorny:)
Także tego, no… O kocyku dzisiaj będzie- a konkretniej o kocyku Baby Ono – polarowy – jeszcze konkretniej mówiąc – taki.

wtorek, 19 lipca 2011

Ach ta laktacja!


Ostatnimi czasy otacza Nas ze wsząd – aż strach otworzyć lodówkę!
Lecz ja w tym wpisie nie zamierzam rozpuszczać się nad istotą lub jej brakiem karmienia dziecka piersią – nie będę gloryfikować Mam karmiących piersią czy potępiać butelkowych. Bo nie o to chodzi.
Być może gdybym nie karmiła piersią wpis byłby o sterylizatorach – powiedzmy, że to najlepsze porównanie dla tematu, który chcę poruszyć. Dziś będzie o wkładkach laktacyjnych!

niedziela, 17 lipca 2011

Weekend pierwszych razów!

O losie co za weekend!
Pojechaliśmy do Warszawy na zaproszenie marki Pampers! Podchodziliśmy do sprawy dość niepewnie i krytycznie, bo niby dlaczego ktoś oferowałby paradę atrakcji całkowicie za free?
Ale jednak, nie wiem czy wrodzona ciekawość czy przekorność sprawiła, że się skusiłam. Namawiałam, namawiałam, przekonywałam i w końcu pojechaliśmy we Troje:)

czwartek, 14 lipca 2011

Co się dzieje?

Co się dzieje? Pytacie mnie. Jak to co? Wakacje:)
Niedługo pojawi się notka o Pampers Premium Care - rozmiar 4 - na razie zdradzę, że się zakochałam:P
O wpisie o wkładkach laktacyjnych pamiętam, pamiętam:)

niedziela, 26 czerwca 2011

Krem z filtrem

Większego rozwoju nad tematem nie będzie, zaś będzie uczulenie.
Uczulenie na kwestię filtrów. A raczej kremów z filtrem. Dzisiaj nie będzie nazw konkretnych kremów, rekomendowania producentów - będzie coś co mam nadzieję sprowokuje Was do patrzenia na krem nie przez pryzmat SPF.

sobota, 25 czerwca 2011

Na łeb mi padło!

Było miło, ładnie i pachnąco.
Były uśmiechy i ełne zadowolenie.
ełen relaks.
Gotowość do wyjścia.
Nastąiło SRYT - już mniej pachnąco i kolorowo.
I kupa po pachy!
Ba! Kupa od kolan po pachy!
GAGA SUCKS!

czwartek, 23 czerwca 2011

środa, 22 czerwca 2011

Oj.

Chwilowo nie piszę bo? Bo piszę.

Kilka zleceń wpadło - trzeba zacerować domowy budżet.
Więc się siedzi po nocach i się pisze...

wtorek, 31 maja 2011

1 czerwca

W zasadzie jeszcze nie. Ale co tam!
Nie było mnie bo? Bo upał!
Wpadłam na chwilę się pochwalić:)
Paskud - Smrodek:) Handmade:)

piątek, 27 maja 2011

Drzewa. Drzewa mi potrzeba!

Jestem w rozterce. I to poważnej.
Chciałabym zaadoptować drzewo w Poznaniu – a raczej nie zaadoptować co raczej użytkować – w sumie chciałabym je zagospodarować do celów ogólnospołecznych.
Tak w zasadzie o to chodzi.

Czas nadrobić zaległości!

STARY POST CZMYCHNĄŁ PRZYPADKIEM NA GÓRĘ - oops. publikowany był: 4 maja 2011.
No, nie pisałam, nie? Ale już pisze i obiecuję nadrobić zaległości.
Tyle o ile pewnie mi się to uda – ale spróbuję.
Co się zmieniło?

środa, 25 maja 2011

Poszczepieniowe przeboje.

Jeden dzień mnie nie było a tu tyle lektury:)
Ze Filip wazy 7200 to mówiłam, nie? w 14tym tygodniu?:) I mierzy 64 cm?
Wczoraj byliśmy u szczepienia i to było głównym powodem mojej absencji!

poniedziałek, 23 maja 2011

11.3o!


Znów spaliśmy do 11.3o:)
Od 20 minut z pokoju dobiegają mnie radosne piski i pozostała plejada oznak manifestujących niebywała radość Dzieciaka:)
Jak ja kocham takie poranki - prawie jak spanie przy otwartym oknie, prawie jak letni wiatr, prawie jak ciepły deszcz i powietrze po burzy.

A obok zdjęcie z weekendu:) A co!

poniedziałek, 16 maja 2011

Natchniona.

Kilka liter do przeczytania a sprowokowało do napisania - kolejnych kilku. Taki cytat znalazłam, zupełnie nie szukając mimo to zupełnie się z tym zgadzając:

"Dzieci przychodzą na świat, by być kochane i noszone blisko serca, nie by być częścią czyjegoś planu na życie, gdzie mają wyglądać ładnie, tylko pachnieć i koniecznie spać w innym pokoju, bo rodzicom tak wygodniej.
Człowiek jest stworzony, by kochać i być kochanym, gdy te dwa warunki nie są spełnione, jego egzystencja jest chwiejna i nie rozkwita on w pełni."

wtorek, 5 kwietnia 2011

NA chwileczkę.

Na chwileczkę odpaliłam panel administracyjny i piszę:)
Mały wielki człowiek skończył 2 miesiące w niedzielę - spory Chłop o postępach rozwojowych tym razem nie napisze tak rozwiąźle. W skrócie - rozmowny z dnia na dzień coraz bardziej:)

piątek, 1 kwietnia 2011

Życie nie pędź tak!

Obiecuję nadrobić zaległości notkowe w weekend:) Jeszcze chwileczkę! Niechaj się ogarnę.

poniedziałek, 28 marca 2011

Tadam!

byliśmy u lekarza dziś - szczepienia nie dostaliśmy... Skierowanie na bilirubine za to mamy:/
I poznalismy parametry Klocka:)
W skrócie, w 7mym tygodniu waży 6100 g i mierzy 59cm:)
Tymczasem tyle.

poniedziałek, 21 marca 2011

Dupny temat.

                Młody ma 6 tygodni, trochę przez ten czas sprawdziliśmy. Co prawda zaczynamy dopiero wojaże wśród tęczy smaków i kolorów – póki co w menu dominują biel i słodycz, za to w pieluszce musztardowa żółć. Dziś o materiałach, które tą konsystencję chłoną najlepiej.
Dodam jeszcze, że wszystkie testowane pieluchy były w rozmiarze 2 .

piątek, 18 marca 2011

O bobini, bobini!

Kobiety! bobini niebieskie takie takie z oliwką dla niemowląt - rewelacja. Używanie olium odpuściliśmy po tygodniu jak dziecko oblazło z pierwszej skóry:)
Z resztą za rada położnej, żeby w aptecznych nie kąpac bez potrzeby, a i za sprawą kieszeni - co by nie wydawać 50zł na płyn do kapania, tylko 20 - w skali miesiąca mówię rzecz jasna. A i dziecko pachnie dzieckiem a nie "niczym" jak po olium, oliatum, balneum i innych wynalazkach.
Skórka po tym śliczniutka, mięciutka i pachnąca.
Ja szczerze polecam.

Pojemność: 400 ml
Cena: 10zł z groszami w Tesco
Z oliwką, więc nic więcej nie stosujesz:)

O Humanie słów kilka.


Otóż, nie dalej jak w zeszłym tygodniu zostaliśmy zaproszeni przez portal blogimam.pl do testowania produktów firmy Humana. Fajnie pomyślałam. Odpisałam, na odpowiedź długo czekać ni musieliśmy, a w poniedziałek już paczuszka z przesyłką była u Nas.

piątek, 11 marca 2011

O mężczyznach słów kilka.


Miało być o tatusiach to jest!
Jeszcze przed porodem obiecywałam wpis o Tatusiach. Zatem piszę:)
Nie posądzajcie mnie o tworzenie kwiecistych peanów pod adresem Panów, bo naprawdę postaram się w miarę obiektywnie – w tym całym subiektywizmie rzecz jasna.
Trochę zawiłości tytułem wstępu a teraz konkrecie bo trenuję się w pisaniu w miarę krótkich wpisów.
Z obserwacji konfrontacji Tatusiów z rzeczywistościami kilkoma sprzed ciąży nasunęło mi się kilka wniosków, nie ukrywam, że Ameryki nie odkryłam.

środa, 9 marca 2011

Świadomy spacerek, Humana, Like Box.

Dziś będzie wpis branżowo internetowy:)
Zoba, zoba Czytelniku! Chwalę się obok mamy Like Box'a sama zrobilam! Ja sama! Ja! Tymi rączkami:)
Nie do końca chyba wygląda, najważniejsze, że działa:)

wtorek, 8 marca 2011

Obiecane:) Z wózkowania:)

Dodaję obiecane fotki:)

Pierwsza - "podjazd" do piekarenki (pozdrowienia dla modelki:]) może trochę słabo widać - bo zdjęcie z przyczajki robiłam, nie chciałam spłoszyć egzemplarza a już tym bardziej przeszkodzić w konsumpcji jakże pożywnego napoju:)

Chwalimy się!

Krótki wpis będzie, syn 3 dni temu skończył miesiąc - i zobaczcie jak się śmieje:)
Pełną gębą chciałoby się rzec!
Chwalimy się, chwalimy! A co!:)

niedziela, 6 marca 2011

Z perspektywy użytkownika.


Ale jeszcze kilka spostrzeżeń ode mnie. Z perspektywy użytkownika przestrzeni życiowej Naszego Dziecka – tak, bo to nie myślcie sobie, że Dziecko rodząc się staje się użytkownikiem Waszej przestrzeni Drodzy Czytelnicy. Ono zawłaszcza sobie całą Waszą przestrzeń życiową, po prostu przestaje ona być Wasza – jesteście teraz użytkownikami przestrzeni życiowej Dziecka. Nic w tym złego w zasadzie nie ma – to znaczy przestaje być po pewnym czasie, jak się przestajecie buntować i adaptujecie do nowych warunków. Mi jako jedynaczce przyszło to nad wyraz szybko, a wydawałoby się, że osoby posiadające rodzeństwo mają mniejszy problem z oddawaniem „komuś czegokolwiek”.

Posumowanie miesiąca:]


Małe Dziecko wielki progres. To zdanie najprościej określa to co się dzieje podczas pierwszego miesiąca:)

piątek, 25 lutego 2011

Kurka!

Kurka… Napisałam wczoraj notkę – nie dodałam i się nie zapisała:/
Będzie chaotycznie jak chaotyczne jest moje życie ostatnio.
Wszystko podyktowane jest pod Małego Wielkiego Człowieka – nie żeby mi to przeszkadzało, – choć kurde, czasem przeszkadza, że moje życie polega na ciągłym czekaniu aż się Krewet obudzi, żeby z bufetem lecieć. Za to duma mnie rozpiera jak patrzę na Syna – kurka zrobiliśmy piękne Dziecię.:)
Krótkie podsumowanie ostatnich 3 tygodni.
Dziecko jest fajne.

niedziela, 13 lutego 2011

Bo porody sa przereklamowane…


Dobra, zebrałam się w sobie, okiełznałam Małego Wielkiego Człowieka – trochę się zdążyliśmy poznać przez ten tydzień i ze sobą oswoić, zatem wygospodarowałam chwilę, żeby coś skrobnąć a i nastrój sprzyja.
                Po poprzednim wpisie można się domyśleć, że już we troje zamieszkujemy ten sam adres. Ale jak to było? Obiecałam kilku osobom, że o porodzie będzie, zatem w tym wpisie o porodzie:)

czwartek, 10 lutego 2011

Marzy mi się...

 Marzy mi się ktoś taki, kto by siedział i spisywał co mam do powiedzenia gdy karmię. Albo chociaż trzecia ręka - sama bym pisała... Przed i po - nie ma czasu... Póki co udało mi się opanowac 4ty lvl - rozdzielam czas między Syna, Męża, siebie i obowiązki domowe. Jak dojdę do kolejnego - może skrobę wpis. Naprawdę mam dużo do opowiedzenia!

czwartek, 3 lutego 2011

!

Chciałam dodać wpis o tatusiach kontra szpitalne realia oddziałów ginekologiczno - położniczych zainspirowany niedzielną wizytą na oddziale i wpisami O mamusi o szpitalno - ojcowskich perypetiach, ale chyba nie zdążę. Zaraz pojade chyba na porodówkę i powiję Nam syna. Tak. To już. Także umówmy się, że pojechałam zdobywać doświadczenie poprzez obserwację. I napisze wyniki. Do zobaczenia po drugiej stronie:)

poniedziałek, 31 stycznia 2011

kiedy, no?!

Cholestazy brak. to tak na początek - czy ktoś w ogóle czyta tego bloga, kurde? Czy prowadzę sobie dla ogólnych założeń autoterapii?
W każdym razie cholestazy ciążowej nie mam, w niedziele byliśmy zrobić badania, Kochana Położna zrobiła jeszcze KTG wszystko u Kreweta w jak najlepszym porządku - macica nadal leniwa.

sobota, 29 stycznia 2011

Kurde!


No, to jest 29 stycznia, termin miałam na 25 – leniwa macica, jakichkolwiek objawów porodu brak. I się nie zanosi. Od dwóch dni obserwuje u siebie swędzenie dłoni i nóg – dzwoniłam do położnej – lekarz stwierdził, że po ostatnim KTG oddaje mnie w jej ręce już do porodu. Zatem zadzwoniłam i zdalna diagnoza – „przeterminowana ciąża, nadciśnienie – wątroba pewnie – cholestaza ciążowa.”

wtorek, 25 stycznia 2011

No dobra...


Nie będę Was już dłużej w niepewności trzymać. Nie pisałam z jednego prostego powodu z dwóch jakie przychodzą do głowy. Otóż nie pisałam – BO NIE. Wcale nie dlatego, że byłam na porodówce skądże znowu, Krewetowi się nie spieszy jak widać. W zasadzie to mu się nie dziwię.
Dobra ogarniam mniej więcej co się działo.
O losie ostatni wpis sensowny z 11 stycznia – PRZEPRASZAM!:
- kilkudniowa gorączka – takie małe 40 stopni, początkowe podejrzenia padały na rota wirusy – czyli naszą kochaną grypą – okazało się, że to jednak prawdopodobnie – cycki:] Zastój jakiś czy coś.

niedziela, 16 stycznia 2011

chwilowo zaniemogłam.

Przepraszam. Jednakże drogi czytelniku to dla Twojego dobra i z wyrazem szacunku do Ciebie - chwilowo zaniemogłam piśmienniczo. Z powodów osobistych chciałoby się napisać - co w generalnym rysie sytuacji okaże się "gówno prawdą" :] Nie mniej jednak jeszcze na trochę się wstrzymam z wpisami, aby miejsce to nie przerodziło się enklawą wylania żali i pomyj jakich pełna jestem od kilku dni na pewnego Elegancika z Morskiej Pianki i spółki zdecydowanie z O.O.

Telegraficzny skrót:
Mam się nieźle. Stop. Jeszcze nie urodziłam. Stop. Wycieńczona fizycznie i psychicznie. Stop. Ludzie to idioci. Stop. Prysznic naprawiony. Stop. Odezwę się niedługo.

wtorek, 11 stycznia 2011

a jak to było u Was?


Napisałam na jednym z forów, stwierdziłam, że jak najbardziej wpis nadaje się również na bloga - zamieszczam do w oryginalnej postaci:
„Nie do końca jestem przekonana o trafności działu w jakim pisze, ale, cóż - najwyżej moderator przeniesie.
Jestem już na ostatniej prostej, jak spora część z Was Drogie Mamy, w zasadzie ciąża już donoszona i czekamy na wyklucie. I tak jakoś ostatnio mnie wszystko skłania do przemyśleń i wspomnień. I tak się zastanawiam jak to było u Was z tym jak dowiedziałyście się, że jesteście w ciąży, jak zareagowali Sprawcy? Rodzice?

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Zapomniałabym! O położnej, szkole rodzenia, tatusiach i kilku innych.

Ha! Zapomniałabym. Tak bardzo chciałam nadrobić zaległości świąteczno, przełomowo – roczne w pisaniu, że zapomniałabym napisać o spotkaniu z położną.
Zważając na to, że do szkoły rodzenia postanowiłam nie chodzić – wychodząc z założenia, że znam siebie na tyle, że wiem na ile wykładana teoria przedkłada się na zastosowanie w praktyce. W moim przypadku wynosi to tyle co nic, a mnożąc to przez fakt, że kobiety przecież radzą sobie doskonale intuicyjnie, rodzą samodzielnie, to przecież naturalny proces, nie? Postanowiłam w każdym razie sobie zaufać i położna utwierdziła mnie w tym fakcie.

czwartek, 6 stycznia 2011

Krótka nota sprawozdawcza.


To, że jestem w ciąży, żadną tajemnica nie jest, we wtorek dowiedziałam się, że jestem w ciąży DONOSZONEJ! Mogę rodzić z czystym sumieniem, zaczęłam 37 tydzień – we wtorek byliśmy u lekarza, Krewet ważył wówczas 3100, tyje po 100g dziennie czyli dziś waży mniej więcej – 3300. Kawał chłopa!

Nieszczęsny kocyk.

Bo wybraliśmy się po ten kocyk nieszczęsny. I wiecie co? Znów same pastele błękity, róże, beże. Zaczęłam wybrzydzać aż ma Rodzicielka zapytała czy my chcemy syna w czarny pled z czachami od małego wsadzać – Nie, nie chcemy. Ja bym chciała kocyk, taki ładny w kratkę.

Zakupy branżowe – czy to przyjemność?


                W ciąży – wypowiadając się z perspektywy wszystkich możliwych trymestrów ciążowych, które przebyłam powiem tak:
I trymestr – cudownie – chodzisz po sklepach, jak ten motylek latasz od półki do półki – pod warunkiem, że nie masz nudości i połowy dnia nie przesiedzisz w toalecie – mnie to na szczęście ominęło. Z resztą zakupy to przecież – podobno- zawsze cudowna forma spędzania czasu dla kobiety.
II trymestr – apogeum dobrego samopoczucia – rzyganie (mój Mąż nie cierpi tego określenia, więc w tym miejscu serdecznie Cie ściskam!) minęło, brzuszek zaczyna być widoczny, choć nieuciążliwy, piersi urosły co sprawia u niejednej z Pań błogi uśmiech – u innych JUŻ przestały boleć.

wtorek, 4 stycznia 2011

jutro.. jutro...

obiecuję, że napiszę. A jest o czym - nawet fotek kilka wrzuca, a co tam! Dzisiaj padam na pyszczek - ostatnie 2 dni tradycyjnie pełne wrażeń:)

Także aj promis, że jutro w ciągu dnia pojawi się notka:)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Świąteczno - sylwestrowe streszczenia tygodnia szalonego.

Dobra piszę, bo im dalej to odwlekam to chyba już tylko gorzej będzie. Postaram się krótko i raczej powstaną dwie notki jedna świąteczno – noworoczna, druga zaś ciążowo – problemowa.
                Wspominałam po krótce o przebojach świątecznych. Do babuszki Naszej zjeżdża się cała rodzina – tak, tak słodko sielankowo, duża choinka, zapachy z kuchni już tydzień przed świętami, więc nic jak tylko jechać z Małżonem i pomóc Seniorce Rodu w przygotowaniach kolacji.
23 grudnia
                Zatem komu w drogę – temu wrotki i „pojechali my”, już w czwartek, ALE jeszcze – wcześniej R. podrzuciłam na rozmowę kwalifikacyjną – podnietka mego Męża – bezcenna (ach! Żeby on codziennie tak szybko z wyra wstawał!). Także samiec wysiada, samica nawraca autem i BUM! JEBUT! W dostawcze auto – szło nie zauważyć we wstecznym lusterku