niedziela, 6 marca 2011

Z perspektywy użytkownika.


Ale jeszcze kilka spostrzeżeń ode mnie. Z perspektywy użytkownika przestrzeni życiowej Naszego Dziecka – tak, bo to nie myślcie sobie, że Dziecko rodząc się staje się użytkownikiem Waszej przestrzeni Drodzy Czytelnicy. Ono zawłaszcza sobie całą Waszą przestrzeń życiową, po prostu przestaje ona być Wasza – jesteście teraz użytkownikami przestrzeni życiowej Dziecka. Nic w tym złego w zasadzie nie ma – to znaczy przestaje być po pewnym czasie, jak się przestajecie buntować i adaptujecie do nowych warunków. Mi jako jedynaczce przyszło to nad wyraz szybko, a wydawałoby się, że osoby posiadające rodzeństwo mają mniejszy problem z oddawaniem „komuś czegokolwiek”.

Obcuję z Małym Wielkim Człowiekiem niewiele ponad miesiąc już albo dopiero – jak kto woli. Z każdym dniem robimy (liczba mnoga w tym momencie to nie zmamusienie – bo i ja robie i on robi) olbrzymie postępy. Poznajemy siebie i świat. Ja naprawdę na nowo poznaję świat. Przede wszystkim – ostatnio dość intensywnie – z perspektyw wózkowicz ki.
Pomijając obsrane przez pupilki chodniki – jak się nie chcę podnosić i pakować do woreczków to chociaż „papciem” można by na trawnik strącić – albo patykiem jakim, albo nie wiem – cokolwiek. Jedziesz jedziesz a tam TRACH! PLASK! I laksa na kółku. Bajecznie! A wstaw se później taki obsrany wózek do auta?! Chciałoby się powiedzieć zanim wstawisz do auta możesz umyć w domu – nie kurka nie mogę. Z oszczędności miejsca a raczej przyczyn logistyczno – praktycznych większość wózka trzymamy w aucie.
Także vivat psie kupy!
Dalej..
Na osiedlu, żeby Wam nie skłamać mamy ze 20 sklepików osiedlowych – jak nie więcej – wiecie do ilu mogę wjechać z wózkiem? Może do 3? Szał, nie? Z czego we dwóch mnie wzrokiem mordują, a trzeci to obuwniczy z tak beznadziejnym asortymentem, że nawet jako największa miłośniczka butów KAŻDYCH nie mam ochoty tam przebywać.
Mamy Lidla niedaleko. Ale kurka po chleb i mleko nie będę po Lidlu Dziecka ciągać.
Jeden mam sklep gdzie i Pani miłe i zakupy zrobię – ale z wózkiem między półkami nie pojadę. Tzn między półkami bym pojechała, ale większość przestrzeni manewrowej zastawiona jest browarami  - jakby i tego na półkach ustawiać nie mogli, nie?
Ale generalnie spoko się tam kupuje bo z paniami się zakumplowałam już i jak tylko wchodzę wykorzystuję moment wyśpiewywanych przez nie peanów zachwytu nad Potomnym i szybciutko myk myk między półkami biorę co potrzebujemy i Chyc do kasy.
Na spacerach priorytetem jest oprócz nie wjechania w kupę i nie pozabijania ludzi za ich debilne zachowania jest ochrona biustu! Grzać cycki to podstawa. A raczej nie grzać a nie przeziębić – a mleczne piersi są specjalistami w kategorii – detektor zimna! I lepiej wiedzą kiedy temperatura spada choćby o pół stopnia – i to nie jest przyjemne:]
Podjazdy dla wózków to też hity architektoniczne – jak już są większe – w sensie dłuższe to Kuźwa tak OPIASZCZONE ze ja pierdziele! Próbowałam ostatnio pod taki podejść – zrobię zdjęcie przy okazji to wrzucę – doszłam do połowy – zjechałam na butach:] Wypas!
Albo podjazdy dla wózków do sklepików jak są – o ile są! To bywają „załańcuchowane”, żeby tylko żaden wózek nie wjechał bo co by to było – też zrobię zdjęcie i wrzucę.
Ja Wam powiem, że rozumiem osoby niepełnosprawne, że się tak wkurzają na realia Nasze.
Mentalność polaków też zajebista – widzi KOLEŚ ze targam wózek po schodach – a mały nie jest (wózek rzecz jasna, nie gość) – i NIC! Zero. Ale lepsi są Ci co jeszcze przepuszczają, żebym pierwsza mogła iść wnosząc. Ale rekordy biją ci co z sapnięciem tudzież moim ulubionym cmoknięciem wyprzedzają.
A to dopiero początek moich wojaży wózkowych. Ciekawa jestem co to będzie dalej. Jeszcze nie jechaliśmy autobusem, choć w Poznaniu większość niskopodłogowych więc raczej spoko – ale tramwaje mogą być wyzwaniem.
Na koniec pamiątka z tłustego czwartku. Tak na rozluźnienie atmosfery:] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję!