STARY POST CZMYCHNĄŁ PRZYPADKIEM NA GÓRĘ - oops. publikowany był: 4 maja 2011.
No, nie pisałam, nie? Ale już pisze i obiecuję nadrobić zaległości.
No, nie pisałam, nie? Ale już pisze i obiecuję nadrobić zaległości.
Tyle o ile pewnie mi się to uda – ale spróbuję.
Filip ma 3 miesiące! Ta, 3 miesiące już mu rodzic ujemy:) A dokładnie 12 tygodni i 1 dzień! Nadal mi się mamowanie podoba:) Osiągnięć wymieniać nie będę bo – bo rozwija się prawidłowo:)
Trochę się u Nas pozmieniało. Ja zdążyłam się obronić, tak tak już pani magister jestem:)
I pracuję, oj tak pracuję – praca potrafi być miłą odskocznią od Dziecka – nawet jeśli śpi ono w drugim pokoju (i tutaj wstawka z reklamy mi się kojarzy – jak tata jest w pracy to ja jestem w przedszkolu! Z resztą sami zobaczcie:) )
No.. to tyle tytułem wstępu – postaram się już nie zaniedbywać tak bloga!
Postesotwaliśmy trochę przez te 3 miesiące. Chętnie się podzielę wrażeniami i postaram się obiektywnie przekazać subiektywną opinię Kreweta na poszczególne tematy:)
Ale to z czasem – musimy znów się wdrożyć i przestawić na tryb „a wieczorem Mama siada i pisze”.
Byliśmy w zoo! Pierwszy raz we troje! Wypas!
I ugotowałam zabawki! Babcia mówiła wygotuj zabawki to wygotowałam – 10 min jak butle chciałam, ale się zagapiłam na Dzieciaka i co? I niektóre gryzaki nie wytrzymały presji – zrobiły PSSSSST na mój widok.
Może mój brak umiejętności wygotowywania nie wynika wcale z roztrzepania i braku pomyślunku a po prostu z faktu, że nadal karmię piersią a cyca nie trzeba „wygotowywać”?:)
Odpuszczę sobie opisywanie tygodnia po tygodniu co się działo jak mi się coś przypomni będę przytaczać:)
I tak na koniec:
noo :) dobrze, że już jesteś :) lubię to:) ale lubię też jak dodajesz coś co u Ciebie, u Was doroślaków :) chociaż zdaję sobie sprawę, że i tak wsyztsko kręci się wokół F. :)
OdpowiedzUsuńsorry za sob, ale przynajmniej rodzinnie się relaksowaliscie :)
buźki
a dlaczego gotowałaś zabawki? w sensie nowe, czy w trakcie używania? słyszałam o wyparzaniu smoczka i butelki i legenda głosi, że nawet kiedyś to zrobiłam ;) ale zabawki...chociaż u nas to chyba w ogóle inaczej trochę, bo Maciek stara się zjeść wszystko co znajdzie na swojej drodze i zmieści mu się do buzi. ostatnio upolował nawet jakieś żywe mięsko. na szczęście nie zdążył skonsumować... ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta Wasza Kreweta:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Staraliśmy się:)
OdpowiedzUsuń