środa, 15 grudnia 2010

Ey! Fajnie!

Fajnie, że ktoś tu zagląda – prawie 50 osób odwiedziło mojego bloga odkąd powstał – w końcu ma już <o kurka!> 3 dni:) Cieszę się, że czytacie.
Za długie teksty piszę – usłyszałam - więc dzisiaj będzie krótko – oszczędzę pisania o tym, że rano byłam na badaniach, bo jutro z mamy widzenie z Krewetem – wspominałam ostatnio a nie chcę zanudzać, z resztą moje stanowisko w tej sprawie znacie.
Wróciłam i w ramach bycia pilną mamą – studentką mając zamiar uczenia się do jutrzejszego egzaminu – położyłam się spać – a doskonałym pretekstem było to, że wyłączyli prąd – a przecież zimo, światło dzienne niewyraźne – oczu sobie psuć nie będę:)
A, że rodzice dzisiaj przyjeżdżali (pozdrowienia dla mojego wniebowziętego Męża!) trzeba było jeszcze posprzątać dom – to też, jako przykładna żona po przebudzeniu się podzieliłam obowiązki i wzięłam za sprzątanie! Jak ja kocham się uczyć.
I przybyli! Wmusili w nas butelkę soku z buraków mimo mojego słowotoku, że przecież już po badaniach, że lepiej bobo fruita sobie spożyję – ale co tam nie wyszliby gdybym nie wypiła – szybkość spożycia nie miała być na tyle wymowna, żeby zaraz poszli – ale tak wyszło – a tego świństwa nie idzie przeciez pić wolniej.
Mama dała i cała masę prac do napisania na zaliczenie semestru – a bo moja mama studiuje! Tak, tak. I jestem z niej strasznie dumna! Spełnia swoje marzenie, które miała w sobie od zawsze, a którego poniekąd przeze mnie nie zrealizowała, – bo mi się wyszło wcześniej niż by sobie rodzice życzyli, a później problemy zdrowotne sprawiły, że zamiast studiować pedagogikę mogłaby iść na medycynę. Powiem, że chętnie w ramach nauki „najutrowej” wzięłabym się za pisanie tych prac dla niej na 9 stycznia.
W ogóle plany szerokie mam na święta, napisać mamine prace, przeczytać książkę o „zaprogramowywaniu” noworodka – może te małe Bestyje da się jednak ujarzmić? A i magisterkę chciałabym „tyknąć” trochę. I może jeszcze po nowym roku jeden przedmiot zaliczyć? Kurka – jak tak teraz to widzę – to stwierdzam, że do Wielkanocy się mogę nie wyrobić, a gdzie tu do nowego roku!
Krótko miało być – no, to pomijając wszystkie ceregiele typu „wypiliśmy kawę, zjedliśmy obiad i było miło” – „se poszli” a ja, co? Obłożona notatkami piszę notkę – pewnie nie jedna krótka jeszcze dzisiaj na ekranach zagości.
No, to idę! Alem śpiąca…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję!