sobota, 18 grudnia 2010

Nie? Bo nie!


Postaram się krótko. Nie pisałam, bo? Bo nie:) Ot, tak. Co się działo? Krewet – będący nadal Krewetem - zdrowy jak rydz! W pierwszym dniu 34 tygodnia waży 2300! O losie! Prawdopodobnie rodzimy jednak naturalnie. Wymaz na paciorkowce zawieziony do laboratorium. Przykazanie, że jeśli ciśnienie będzie powyżej 150/100 – do szpitala zasuwać. Tyle. Bez szczególnych podniet – poza pierwszym KTG – położna zapytała tylko czy Syn zawsze się tak wierci czy to chwilowa podnieta – na słowo zawsze zaczęło się szukanie Kreweta po całym brzuchu:) Ale udało się 10 minut, bo 10 minut z małymi ucieczkami ale udało się:)
No to dodając jeszcze, że egzamin zdałam – choć za Chiny Ludowe nie wiem na ile – opisałam Wam czwartek. Coś jeszcze? AAAA!!! Choinkę z R. kupiliśmy!
Tak, tak, nasza pierwszą rodzinną choinkę! Ogromnie to dla mnie ważne mimo, że Małżonek mój Szanowny ma nieco inne poglądy na Święta niżeli ja (ale pracujemy nad tym, pracujemy!). Także śliczniutkie, kłujące, zielone COŚ stało przez większość czwartku i odmarzało koło okna. A wieczorem ów twór przyrody został przyozodniony wspomnianymi przeze mnie wcześniej ozdobami – bynajmniej częścią – bo rodzice uraczyli nas nowiuśkimi, śliczniutkimi ozdobami, którym bez szczególnej dyskusji moje rękodziełka ustąpiły miejsca – nie żeby mi się nie chciało malować glinianych ozdób – po prostu te przemysłowe jakieś takie estetyczniejsze mi się wydawały. W przyszłym roku będzie lepiej – obiecuje.
Zdjęcie wkleję – zapodziałam ładowarkę do akumulatorków  ale pracuję nad tym, pracuję.
W piątek – wstaliśmy dla odmiany o 14! O losie! Zakupy – śniadanio-obiado-kolacja i samoistnie wyniknął plan wypadu do rodziców. A i Rosół gotowałam ale póki co jest okropniasty i bez smaku – nie obejdzie się bez Vegety:/ Za to wątróbka wyśmienita była – anemie mam jak się okazało – to Se nie żałuje. A obiecywałam sobie, że blog nie będzie miał charakteru smęcenia i dennego opisywania codzienności – choć ostatnio „jakoś tak wychodzi” – może brakuje mi inspiracji, albo za mało systematycznie pisze? Może za mało rozglądam się wokół. Zobaczę.
A i założyłam blip’a – Mąż mnie namówił – ach ten rewolucjonista techniczny! Oswajam potwora póki co – odnośnik jakby ktoś chciał zajrzeć znajdziecie obok, a jeśli trafiłeś/aś tutaj z blip’a to pozdrawiam serdecznie i miłej lektury życzę. Fajna sprawa całkiem, np. od reki dostajecie odpowiedzi na pytania z większych instytucji typu ZUS, poczta polska, jesteście na bieżąco informowani i możecie na bieżąco informować – taka mała reklama z ust nowego użytkownika – całości jeszcze nie ogarnęłam – więc póki co się nie zachłystuję. I rewelacyjny morderca czasu – w sam raz w ramach poniedziałkowego egzaminu.
Także teraz siedzimy u rodziców i mamy się dobrze. Oj jaka czkawka była od rana – na końcu mi się prawie udzieliło. Za to wiecie co? Dziś wstaliśmy o 8.30! W ramach weekendu chyba! I to dobrowolnie, bez budzenia.
Ja wcale a wcale nie jestem zła matka mimo tego jak czasem się odżywiam, o której chodzę spać i o której wstaję. Do później!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję!